środa, 6 czerwca 2012

girl or boy?

Bycie mamą dziewczynki różni się od bycia mamą chłopca. W obu przypadkach doświadczam totalnie różnych energii i całej masy swoich mocnych i słabych stron.

Z córką zdecydowanie bardziej dotykam swoich mocnych stron. Poznaję łagodność, wrażliwość i delikatność.  To super okazja do konfrontacji   ze swoją mocą.  Na codzień zaprzyjaźniam się ze swoimi pierwotnymi i wtórnymi kawałkami. Czasem bywa to bolesne, czasem uzdrawiające. Matka-córka to relacja na skalę światową. Pełna burz, wybuchów i prób sił. To relacja, która buduje od nowa obraz mnie samej. Maluje mnie w coraz bardziej subtelnych kolorach kobiecej mocy. To okazja do wzmocnienia siebie od wewnątrz i zmiękczenia siebie na zewnątrz.

Będąc z synem doświadczam odwagi, uporu, niezłomności. Zdecydowanie więcej tu ciepła, luzu i płynięcia. Nikt nie kocha mamusi bardziej niż mały chłopak. Słodko jest dostawać od rozkosznego dwulatka kwiatki i całusy. Bycie z synem uświadamia mi więcej słabych stron i pokazuje też niedokochane aspekty. Jak balsam dla serca i duszy łagodzi moje wnętrze i stawia większe wymagania światu.

Fajnie jest czerpać radość i smutek z bycia z nimi. Fajnie jest uczyć się bycia bardziej prawdziwą i pełniejszą sobą. Dzieci dają mi możliwość poznawania siebie. Czasem siebie nie lubię za to co odkrywam, czasem się doceniam, daję sobie czas. Wybaczam sobie, albo złoszczę. Pozwalam na przepływ jin i jang w moim życiu. To się nazywa pełnia...szczęścia???


1 komentarz:

  1. To się nazywa "wdrukowana klisza mentalna"
    i to na wielu poziomach przy jednoczesnym przekonywaniu siebie o pozornej nowoczesności

    OdpowiedzUsuń