poniedziałek, 19 listopada 2012

Na standby'u

Jak słyszę, że matka, która nie pracuje nic nie robi to krew mnie zalewa ze złości. Jak to nic nie robi??? pulsuje mi w głowie. Robi, bez przerwy coś robi, a jak tylko pozornie aktualnie niczym aktywnie się nie zajmuje czyli nie ubiera, nie podciera, nie przebiera, nie karmi, nie spaceruje, nie usypia, nie rozmawia, nie czyta książeczek, nie prasuje, nie ściera rozlanego soczku, nie zawozi, nie gotuje to i tak jest cały czas na standby'u. Matka w obecności dzieci nigdy stuprocentowo się nie wyłącza, zawsze pozostaje czujna. Jej wkład energetyczny może jest na niższych obrotach, ale nadal jest 'w użyciu'. Chwile wytchnienia ma tylko będąc bez dzieci, a i tak ciągle myśli i zastanawia się, bierze je pod uwagę w każdej minucie życia. Tak już jest i tyle, ale co chcę powiedzieć to to, że matka zużywa jakieś niebotyczne pokłady energii i czasem zastanawiam się skąd one się właściwie biorą? No bo każde urządzenie pracujące nawet na standby'u potrzebuje energii choćby po to, aby ta świecąca czerwona lampka była widoczna. Miłość - oczywiście niezastąpione źródło mega energii, ale czy wystarczające, aby ogarnąć dzieci, siebie, pracę i szalone tempo życia? Wydaje mi się, że każdy, nawet najbardziej kochający człowiek świata potrzebuje wytchnienia, bo inaczej padnie. Po raz kolejny podkreślę, że powdziwiam wszystkie mamy, ale w szczególności  te które dodatkowo jeszcze pracują zawodowo. Siebie też poniekąd podziwiam ostatnio, bo praca z ludźmi, zajmowanie sie domem i dziećmi to prawdziwe zadanie dla SuperKobiety. A ministerstwo środowiska tyle mówi o oszczędzaniu energii. Może drogie mamy, czas przejśc na OFF???