Wychowując dzieci słyszę to tu to tam, że to ja powinnam rządzić, a dzieci siedzieć cicho i się słuchać, bo sobie z nimi nie poradzę, bo wejdą mi na głowę, bo śmo i owo. Zatykam uszy, bronię swoich racji albo udaję mało stanowczą, kobietkę typu beta. A tak wogóle to wiem swoje. Dzieci to ludzie, tacy sami jak wszyscy inni, a moją rolą nie jest bycie ich szefem. Nie mam ochoty nikim zarządzać, ani pokazywać swojej siły, czy wyższości. Ważne jest dla mnie wzajemny szacunek, zrozumienie i dogadanie się. Wiadomo, że jako osoba dorosła modeluję sposób funkcjonowania dzieciakom. Chcę nauczyć dzieci demokracji, nie szukania wyższej racji. Tyle się można nauczyć od dzieci, że ważniejsze od szefowania jest wspólna wymiana i uczenie się od siebie. Dzieci i ryby głos mają i chwała tym co ich uważnie słuchają:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz