czwartek, 13 marca 2014

Strach

Ostatnia informacja, którą szumnie przekazywały media, o matce, która zbierała pieniądze na jedzenie z jednym dzieckiem w wózku, a drugim do niego 'przywiązanym' poruszyła mnie bardzo. Po pierwsze to musi być straszne uczucie, kiedy nie ma się pieniędzy na jedzenie dla dzieci i trzeba o nie prosić na ulicy. Szkoda mi trochę tych dzieci, ale z drugiej strony są przy matce. Może ona nie rozumie, nie jest świadoma pewnych swoich zachowań,  że można inaczej. Wierzę, że to da się naprawić. Po drugie cieszy mnie, że w naszym kraju wreszcie ludzie reagują na takie sytuacje. To dobrze, ale z drugiej strony znowu ludzie mają tendencje do nagonki i demonizowania. Mocno to poczułam po tej sytuacji, że jak idę ulicą ze swoimi dziećmi to czuję na sobie dużo więcej spojrzeń niż dotychczas. Strażnicy poprawnego zachowania podwoili swoją czujność. Poniekąd to dobrze, ale z drugiej strony czuję w związku z tym lekki niepokój, ba, może nawet strach. Co będzie jak nagle coś powiem głośniej do dziecka, bo akurat jest trudna sytuacja. Co będzie jak niechcący zupełnie złapię je za rączkę nie tak jak trzeba. Wiem, że to lekka paranoja, ale naprawdę to czuć. Strach w tym przypadku nie jest dobrą emocją, bo dzieci to czują i też zaczynają się bać. Zupełnie jak w Norwegii, gdzie prawo jest tak skonstruowane, że za byle 'niepoprawne' zachowanie rodzica do dziecka w zasadzie mogą przyjść i je odebrać. Tam rodzice żyją w ogromnym strachu, a ten odczuwają dzieci i to uważam, nie jest dobre. Myślę sobie,  że oczywiście, jako społeczeństwo musimy strzec dzieci i pilnować, aby krzywda im się nie działa, ale nie popadajmy w przesadę i wykazujmy zrozumienie dla nas - matek. Czasem nie wiemy, czasem nie rozumiemy, nie mamy świadomości pewnych spraw. Czasem zwyczajnie potrzebujemy wsparcia zamiast nagonki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz