Zastanawia mnie bardzo, czemu matkę, która ma chwilę wolnego czasu szufladkuje się albo do 'bycialeniwą' albo do 'sprzątaniaigarów'. Ostatnio często zdarza mi się odwiedzać te dwie szuflandie. Mam chwilę wolnego, dzwoni ktoś lub akurat spotkany pyta co porabiam/porabiałam i w momencie kiedy okazuje się, że to moja wolna chwila od razu pada pytanie: czyli co robisz? sprzątasz? albo: pewnie się lenisz? Obie szuflady są dla mnie społecznie i kulturowo zrozumiałe, ale osobiście pojawia mi się niewygoda związana z panującą w nich ciasnotą. To dziwne, że matka jest jakimś 'tworem', który z nazwy ma swoje 'szuflady' i nijak nie pasuje do KingSajzu, czyli świata, w którym, jest się wolnym do robienia tego, co się w danej chwili chce. Tak jakby niemożliwe było nic pośredniego między szufladami i jakby całe życie sprowadzało się do pracy, sprzątania albo do lenistwa. Między tymi skrajnościami istnieje dużo więcej. Jest jeszcze bycie, czucie, myślenie, odpoczynek i wiele wiele innych opcji. Na chwilę obecną pewnie mogę się tym nie przejmować, nie dać się szufladkować i co pozostaje, pić dużo polokokty:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz