Ostatni spadek energii dał mi dużo do myślenia. Jak można dawać, kiedy samemu się nie ma wystarczająco dużo? Dzieci potrzebują duuużo miłości, radości, cierpliwości i przestrzeni. Wyczerpana, doszłam do wniosku, że te wszystkie rzeczy potrzebuję dawać przede wszystkim sobie. Być dla siebie wystarczająco dobrą matką i ojcem w jednym. Pozwalać sobie na tupanie nogą i wrzeszczenie pod drogerią z kosmetykami "Ja chcę nowy tusz do rzęs!!!!!" Nakarmić się w sferze biologiczno-materialnej, emocjonalnej i duchowej. Zdecydowanie zmieniam dietę w tych sferach. Wzruszam się przy każdym działaniu, które wykonuję tylko dla siebie. Śpiewam, piszę, słucham muzyki, medytuję, biegam do fryzjera, kosmetyczki i na shopping. Sprawiam radość swojemu ciału, sercu i duszy. Napełniając sie od wewnątrz mam coraz mniej oczekiwań od innych, a jednocześnie coraz więcej do dania. To się nazywa piękno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz