Ostatnio moje krągłe ciało wogóle nie ma ochoty na jedzenie, a przecież zawsze lubiło jeść:( W sumie, nie mam co narzekać, może zanim wbiję się w swoje czarne bikini, ubędzie mi dzięki temu tu i tam. Ale z drugiej strony taka sytuacja mnie niepokoi. Brak apetytu i smaku na cokolwiek przyprawia mnie o zawrót głowy z rana i brak energii wieczorem. Nie mam chęci na żadne smakołyki, ani potrawy, o zupce pomidorowej nie wspominając... Podczas jednej z ciekawych rozmów ostatniego tygodnia moja doświadczona w temacie rozmówczyni wskazała na to, że przyczyna może leżeć w tym, że jako mama karmię swoje dzieci. A to, jak zauważyła nie ma nic wspólnego z przyjemnością czerpaną z jedzenia i delektowania się smakowitymi potrawami. Karmiąc, nie mam czasu na przygotowanie czegoś naprawdę samokowitego. Jedzenie dla małych ma być pożywne, zdrowe i w miarę szybko się robić. Moje kubki smakowe się chyba zbuntowały. Brak czasu żeby posiedzieć i fajnie zjeść też zrobił swoje. No ale przecież nie uraczę swoich pociech wysublimowaną sałatką z rukoli, orzechów włoskich, suszonych pomidorów polaną balsamico... one raczej wolą naleśniki. Muszę koniecznie odszukać radość jedzenia, bo inaczej zamiast być bardziej grycanką zamienię się niedługo w rubikankę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz